Ach, jak dobrze byłoby tak kupić sobie jakąś niewielką wyspę, założyć własne państwo i zostać dyktatorem...
Ot i gildia dyktatorów. Przez lata Fidel Castro namawiał Kreml do wywierania większego nacisku na Stany Zjednoczone. Uczynnie sugerował różne rozwiązania, wliczając w to nawet atak nuklearny. Mina zrzedła mu dopiero wtedy, gdy ktoś mądrzejszy uświadomił mu, jakie zniszczenia na Kubie spowodowałby atak nuklearny na USA.
Dyktatorem można być w państwie, w rodzinie zapędy tego rodzaju rzadko kiedy się sprawdzają, czego przykładem były konflikty Józefa Stalina z synem. Konflikty tak wielkie, że lodowato traktowany przez ojca syn próbował popełnić samobójstwo. Postrzelił się i tylko poranił, co przepełniony ojcowską miłością Stalin skomentował ciepłym "ten dureń nie potrafi nawet porządnie strzelać".
Skoro już mowa o rodzinach - inny z wielkich przyjemniaczków tego świata, Benito Mussolini, miał zwyczaj płacić rodzinom równowartość 1200 funtów w zamian za nadanie dziecku imienia Benito. Mussolini miał też specyficzny sposób na rozwiązanie kryzysu demograficznego - wszystkim zainteresowanym przeprowadzką na teren Włoch wypłacał dodatkowe 800 funtów.
Zapędy dyktatorskie często wynikają z kompleksów - Józef Stalin, dla przykładu, miał zaledwie 163 centymetry wzrostu, co mogło robić wrażenie jedynie w najciemniejszych zaułkach Azji. A co jeśli nie kompleksy spowodowało, że rządzący Gwineą Równikową Teodoro Mbasogo oficjalnie ogłosił się bogiem i przyznał sobie autentyczną licencję na zabijanie?
Benito Mussolini tak zalazł Włochom za skórę, że ostatecznie zastrzelono go, zatłuczono, powieszono i ukamienowano. Tak dla pewności. Mussolini wraz z kochanką zostali powieszeni głowami do dołu na stacji benzynowej, a zebrany tłum wymierzał spóźnioną sprawiedliwość, ciskając w zwłoki oprawców kamieniami.
Po kilku nieudanych próbach zamachu i wielomiesięcznej obławie Amerykanom udało się w końcu schwytać Saddama Husajna. Leżał w ziemiance, 15 kilometrów od swojego rodzinnego miasta, nie stawiał oporu podczas zatrzymania. Zresztą w ogóle nie stawiał oporu - także po aresztowaniu. Żołnierze, którzy go pilnowali twierdzą, że denerwował się tylko w jednej jedynej sytuacji - kiedy dostawał płatki śniadaniowe Fruit Loops, których nie znosił.
Przyjaźń pomiędzy dyktatorami nie zawsze bywa bezproblemowa. Józef Stalin osobiście przygotowywał próby zabicia Josipa Tito, dyktatora rządzącego Jugosławią. Żadna z misji Stalina się nie powiodła. Mało tego - w którymś momencie Tito wystosował do Stalina list, w którym poprosił wprost o zaprzestanie prób zabicia go. Poinformował, że złapał już pięciu niedoszłych zabójców, jednego z bombą, innego ze strzelbą. Zagroził też, że jeżeli próby Stalina się nie skończą, to wtedy Tito wyśle do Moskwy zabójcę. I nie będzie potrzebował przysyłać drugiego.
Źródła: 1,
2,
3,
4
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą