Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Najmocniejsze cytaty – Co powiedzieć, żeby stracić pracę?

64 399  
222   149  
Dzisiaj:
  • Daniel Obajtek, były wójt Pcimia i były prezes Orlenu opowiada, jaki był oszczędny na stanowisku
  • Wiceminister Obrony Narodowej powie, gdzie są Patrioty, ale rowy to już tajemnica
  • Mazurek wymownie o wykształceniu 22-latki. Spodziewał się już magistra?
  • Szef, którego nie obchodzi, czy pijesz, czy jarasz trawę, póki robota jest zrobiona

#1. Co powiedzieć, żeby stracić pracę?


W pierwszym meczu pomiędzy FC Barceloną i Paris Saint-Germain w barwach tej pierwszej wystąpił piłkarz Lamine Yamal. Ostatecznie jego drużyna wygrała 3:2, ale po rewanżowym spotkaniu odpadli z Ligi Mistrzów. Podczas pierwszego meczu Argentyńczyk German Burgos był ekspertem w telewizyjnej stacji „Movistar Plus”. Były asystent trenera Atletico Madryt i reprezentant swojego kraju udzielił komentarza, który ciężko było pominąć. Stwierdził on, mówiąc o młodym zawodniku:

Jeśli nie pójdzie mu w piłce nożnej, skończy na światłach.

Dotyczyło to sytuacji, kiedy piłkarz rozgrzewając się, żonglował piłką. Stwierdzenie tak bardzo nie spodobało się piłkarzom, że po meczu żadna z drużyn nie udzieliła wywiadu dziennikarzom stacji. Jej przedstawiciel stwierdził:

Rozumiem, że wielu widzów spodziewało się, że przeprowadzimy rozmowy z zawodnikami Barcelony. Jednak powiadomiono nas, że nie zamierzają tego robić. Nie pozwolono nam wziąć udziału w rozmowach. Byli ogromnie źli z powodu komentarza na temat Yamala. Dlatego nie zamierzali rozmawiać.

Burgos próbował się bronić, dodając:

Ten komentarz nie miał na celu urażenia kogokolwiek. Jeżeli ktoś poczuł się dotknięty, to przepraszam.

Nie pomogło. Umowa z ekspertem została rozwiązana w trybie natychmiastowym.

#2. Daniel Obajtek, były wójt Pcimia i były prezes Orlenu opowiada, jaki był oszczędny na stanowisku


Telewizja wPolsce.pl od początku tego roku ma program „W centrum wydarzeń”. Ostatnio gościem był Daniel Obajtek, były prezes Orlenu, a w dalszej przeszłości także wójt gminy Pcim. Jednym z poruszonych tematów była kwestia jego wydatków na stanowisku paliwowego giganta. Przed tygodniem Daniel Obajtek opowiadał o tym, jak to nie on odpowiada za stratę 1,6 mld złotych, po więcej zapraszamy tutaj. Teraz dowiadujemy się, jak mało wydawał, będąc prezesem Orlenu, i w ogóle jak obdarte miał fotele:

Podczas okresu bycia prezesem Orlenu byłem jednym z najmniej wydających prezesów, jeżeli chodzi o jakieś wyloty… (tutaj wtrąca się prowadzący, który mówi, że pamięta fotele „w tym”)… Pamięta pan odrapane fotele, te wszystkie rzeczy. Proszę pana, pracowałem po 16 godzin, nie bawiłem się w restauracjach, nikt mnie ani razu nie widział na loży. A dziś zarząd zajmuje się kto pójdzie na loże i weryfikuje przepustki.

Cała rozmowa tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=WIJMKAdIn4w

#3. Wiceminister obrony narodowej powie, gdzie są Patrioty, ale rowy to już tajemnica


Gościem Beaty Lubeckiej w Radiu Zet był Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej. Od dziennikarki usłyszał pytanie dotyczące naszej obrony przeciwko możliwym działaniom wrogich wojsk pancernych, zadał je jeden ze słuchaczy:

Lubecka: Dlaczego nie zabezpieczamy granicy, np. rowami przeciwczołgowymi. To jest szybkie i tanie rozwiązanie, które stosują Rosjanie i Ukraińcy.
Tomczyk: Skąd wie, że tak się nie dzieje? (…) Są pewne rzeczy, o których lepiej nie wiedzieć. Polska ma rozmaite scenariusze, które musi realizować, my zabezpieczamy polską granicę w rozmaity sposób i tyle. Ma pani taką naklejkę „tajemnica dziennikarska”, ja powinienem powiedzieć „tajemnica wojskowa”.

Później padło pytanie o systemy Patriot, które mogłyby zostać przekazane Ukrainie do obrony ich zachodniej części. Beata Lubecka zapytała, czy rząd rozważa taką możliwość. Tutaj Cezary Tomczyk nie miał problemu z „tajemnicą wojskową” i szczerze odpowiedział:

Polskie Patrioty w tej chwili chronią Warszawę.

Cała rozmowa tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=O0vRJBgNmhw

#4. Mazurek wymownie o wykształceniu 22-latki. Spodziewał się już magistra?


Gościem Roberta Mazurka w RMF FM była aktywistka Dominika Lasota, a jednym z poruszonych tematów kwestia organizacji „Ostatnie pokolenie”, która ostatnio zaczęła przyklejać się do mostów w Warszawie, więcej na ten temat tutaj. Dziennikarz zwrócił uwagę na fakt, że w Niemczech aktywiści z tej samej grupy zostali uznani przez sąd za organizację przestępczą. 22-latka odparła:

Lasota: Myślę, że w historii mamy przykłady na to, że różne ruchy społeczne były w swoim czasie uważane za terrorystów. Po czasie mamy chociażby Martina Luthera Kinga, którego wszyscy teraz wychwalamy.
Mazurek: Martina Luthera Kinga nikt nie nazywał terrorystą.
L: No gdzie? Trzeba przeczytać podręczniki. On był rutynowo nazywany terrorystą.
M: Akurat pani mnie poucza?
L: Dzielę się z panem moją wiedzą, którą wyciągnęłam z podręczników.
M: A proszę mi powiedzieć, jakie ma pani wykształcenie?
L: Skończyłam liceum.
M: A, no tak.

Kobieta jego reakcję odebrała jako kpienie. Mazurek wyparł się tego, ale pewien niesmak pozostał. Później redaktor napisał na swoim profilu, że przez lenistwo on też ma wykształcenie średnie, mimo że dwukrotnie osiągnął absolutorium. Wszystkie wpisy w tym temacie zostały przez niego usunięte. Biorąc pod uwagę, że Lasota ma 22 lata, to czego on się w sumie spodziewał?

Roberta Mazurka jedni lubią, a inni nie, jak Wy oceniacie jego dziennikarstwo i wywiady? Tutaj zostawiam jeden z wymownych komentarzy:

Ten wywiad powinien być puszczany na zajęciach dla studentów dziennikarstwa jako przykład, jak nigdy nie powinno się ich przeprowadzać oraz jako przykład, gdy ego i bucowatość prowadzącego przekracza granice nie tylko kultury, ale też dobrego smaku. Panie redaktorze Mazurek to o panu…

Cała rozmowa tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=N0Hzt91ULtA

#5. Szef, którego nie obchodzi, czy pijesz, czy jarasz trawę, póki robota jest zrobiona. Ale stawia jeden warunek!


Często czytamy coś o pracy marzeń, jakieś wyjątkowe miejsce albo wyjątkowo prosta rzecz, a przy okazji prosta robota. Z praktyki sporo z nas pewnie ma czasami do powiedzenia tylko tyle, żeby mu nie przeszkadzać, a wszystko będzie zrobione szybciej i lepiej. Aż tu nagle na horyzoncie pojawił się ON. Gene Marks jest felietonistą, który pisał dla takich gazet, jak The Washington Post i The New York Times. Regularnie pisze nadal dla magazynów Forbes, Inc., Entrepreneur.com, The Washington Times oraz The Guardian. Co ważne, jest też właścicielem małej firmy i w ostatnim felietonie opowiedział o swoim podejściu do pracowników i tego, co zażywają w godzinach pracy:

Moja firma jest całkowicie wirtualna. Z tego, co wiem, dozują sobie, wciągają i robią zastrzyki przez cały dzień. Nie mogę i nie powinienem odpowiadać za ich zachowanie. Są dorośli i – o ile jest to legalne – mają pełne prawo zrobić wszystko, co konieczne, aby poradzić sobie z życiem na ziemi w tych stresujących czasach.

Robota ma być zrobiona, a to, co robią pracownicy ma być legalne. To jedyne, czego oczekuje od swoich ludzi Marks.

Dalej wyjaśnia:

Moi ludzie nie prowadzą ciężarówek załadowanych toksycznymi chemikaliami, nie opiekują się dziećmi, nie latają samolotami ani nie zapewniają opieki medycznej. Nie mam środowiska biurowego ani produkcyjnego.

Co sadzicie o takim podejściu?

W poprzednim odcinku: W Argentynie padł pomysł, aby dzieci nie szły do szkół, bo mogą być potrzebne do pracy

4

Oglądany: 64399x | Komentarzy: 149 | Okejek: 222 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało