Wstałeś? Ciężko Ci to poszło po dwóch dniach lenistwa? No to pociesz się, że nie tylko tobie. Tym poniżej poszło koszmarnie ciężko. I jeszcze dodatkowo nieźle nabroili...
Na studiach zazwyczaj bardzo późno chodziłem spać. Powód prosty - w studenckim radiu, w którym się udzielałem -autorskie audycje trwały często do białego rana.
Rano, przed zajęciami - zazwyczaj półprzytomny - zawsze miałem stałą trasę. W pokoju odpalałem czajnik, co by zrobić herbatkę, brałem papier toaletowy, wędrowałem do kibelka, który znajdował się mniej więcej w połowie korytarza na naszym piętrze. Po porannej kupce - do kuchni, na końcu korytarza - po twarożek, albo - co tam było... I znów do pokoju, gdzie już wesoło bulgotała woda na poranną kawę lub herbatkę.
Pewnego dnia byłem kompletnie nieprzytomny. Ale - siłą przyzwyczajenia - uruchomiłem czajnik, wziąłem do rączki papier toaletowy i powędrowałem na "poranny obchód". Po powrocie z "trasy" pokój-kibel-lodówka-pokój zaskoczenie. Woda jest, twarożku - nie ma, papieru - nie ma! W tym momencie do pokoju wpada mój współlokator i drze się od drzwi:
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą