Kolejny mistrz pędzla i ciętego języka...
Karol Tichy (1871-1939)
Profesor ASP w Warszawie. Współzałożyciel Towarzystwa Polska Sztuka Stosowana i „Ład”. Malarz – kompozycje symboliczne, portrety; ceramik.
Pewien młody malarz spytał kiedyś Tichy’ego:
- Co pan profesor sądzi o moim obrazie wystawionym na ostatnim salonie?
- Hm, technika dobra...
- To wszystko, co mistrz może o nim powiedzieć? Wczoraj sprzedałem go za pięć tysięcy!
- Ach, to dopiero jest sztuka...!
***
Tichy znany był ze złośliwych powiedzonek. Pewnego razu jeden z jego kolegów poskarżył mu się:
- Wiesz, poniosłem wczoraj dużą stratę. Synek wrzucił mi do ognia teczkę z moimi rysunkami.
- A w jakim wieku jest twój synek?
- Ma cztery lata.
- No, no, taki mały i już się zna na sztuce...
***
Pewnego razu jednej ze studentek profesora Tiche’go, Janinie Niezabitowskiej, zginęły projekty ceramiki, które zgubił gdzieś asystent profesora, ale nie chciał się do tego przyznać.
Wynikła wielka awantura, a energiczna i nie zapominająca języka w buzi Niezabitowska ostro zaatakowała winnego i zmusiła go do podpisania zaliczenia. W ferworze kłótni nie zauważyli, że stojący w głębi profesor wszystko słyszał.
Następnego dnia, kiedy dzielna studentka szła do pracowni, usłyszała jak woła za nią Tichy:
- Pani Niezabitowska! Pani Niezabitowska! Chciałem pani powiedzieć, ze pani w życiu nie zginie...!
***
Do Tichy’ego zwróciła się pewna dama z zamówieniem. Szło jej o namalowanie Adama i Ewy w raju. Tichy, który uprawiał malarstwo poważne, zapytał:
- Czy mam ich malować przed czy po grzechu?
- Podczas, mistrzu, podczas! – zawołała dama wprowadzając artystę w duże zakłopotanie.
W poprzednich odcinkach...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą