Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Największy przypał wycięty rodzicom VII

41 944  
133   3  
Na ile sposobów można robić przypał rodzicom? Oj na wiele. Dziś kilka następnych przykładów.

Może to nie był przypał wycięty rodzicom, ale dziadkowi.
Pewnego pięknego dnia, gdy miałem 4 lata, mój Dziadek powiedział Tacie, że zabiera mnie "na piwo" ze sobą. Tata poszedł załatwiać swoje sprawy, a ja z Dziadkiem poszliśmy do baru "Zagłoba" u mnie w mieście. Sobie kupił kufel piwa, a mi kufel Coca-Coli, do tego dostałem słomkę. Siedzimy z Dziadkiem i nagle go ktoś znajomy zagadał. Ja jako sprytne dziecko, przełożyłem słomkę ze swojego kufla do dziadkowego. Po pewnym czasie Dziadek się odwrócił, spojrzał na stół, a tam wychlane całe piwo, a Cola została. Popatrzył na mnie, a ja z mega bananem na ryju mu powiedziałem "Dziadek, a ja Ci piwo wypiłeeemmm!" i zaliczyłem zgon. Dziadek rozejrzał się po ludziach, nie wiedział co zrobić, poczekał na Tatę. Wywiązał się mniej więcej taki dialog:
- Zbyszek, co ja mam kur*a zrobić?
- A co się stało Tato?
- Cwaniak mi piwo wychlał, Dorota (Mama) mnie za**bie!
- O w mordę, co robimy?
- Mam pomysł.
Po pewnym czasie wróciliśmy do domu, Tata mnie niósł na ramieniu, a Mama zapytała "Zbyszek, dlaczego go niesiesz na rękach?", na Tatko odparł "A bo wiesz, zmęczył się chłopak i chciało mu się spać, to go wziąłem na ręce", gdzie ja byłem totalnie zezgonowany.
Do dzisiaj mi to rodzice wypominają.

by Heremis

* * * * *

Może nie jest to niezwykle śmieszna sytuacja, ale wstyd rodzica - ogromny.
Mój Ojciec kilka lat po rozwodzie chciał znaleźć sobie kogoś do towarzystwa. Był już wtedy człowiekiem nieco "starej daty", ale wcale nie wyglądał na swój wiek. Trzymał się niezwykle dobrze, nadal podobał się kobietom. Zaprosił pewną Panią do naszego domu na działce. Miała z nami być 3 czy 4 dni. Przyjechaliśmy, a Ojciec zaczął robić obiad. Ja w tym czasie, jako 6-7 letni chłopiec, rozmawiałem z nią. Zacząłem wychwalać Ojca, bo wiedziałem, że mu na niej zależy. W pewnej chwili pokazałem jej okładkę jakiejś publikacji Taty, by go, oczywiście, jak najlepiej zaprezentować. Niestety, na odwrocie była napisana data urodzenia... 3-4 dni skurczyły się do 1,5, a powodem "nagłego wyjazdu" były "problemy w domu".

by kondzio199435 @

* * * * *

Jako dziecię ośmioletnie, tuż po komunii, pojechałam wraz z rodzicami, moją klasą, ich rodzicami i księdzem nauczającym religii do Kalwarii Zebrzydowskiej - taki był w mojej parafii zwyczaj. Po pełnym wrażeń zwiedzaniu tej mieściny, mszy w kościele i paru innych atrakcjach nadszedł czas, by wrócić do domu. Jako iż wracaliśmy autokarem, a droga dłużyła się niemiłosiernie, ksiądz wpadł na pomysł, by świeżo upieczeni członkowie kościoła śpiewali piosenki. Każdemu chętnemu ksiądz podawał mikrofon i trzeba było coś wydukać. Koledzy moi i koleżanki popisywali się, śpiewając piosenki Arki Noego, czy inne "Wlazł kotki". Poczułam się w obowiązku, by także pochwalić się swymi wokalnymi umiejętnościami. Jako że byłam wówczas wielką fanką zespołu Łzy, wydarłam mordkę do mikrofonu, śpiewając hicior pod tytułem "Agnieszka". Nie zapomnę nigdy miny duchownego i moich rodziców gdy śpiewałam "kochali się namiętnie w męskiej ubikacji", niezdarnie próbując imitować głos pani Wyszkoni.

by CataLuu

* * * * *

Moja siostra często zabierała ok. 3-letniego syna na zakupy. Pewnego dnia wybrała się z małym do sklepu z bielizną w celu zakupienia sobie majtek ciążowych oraz kompletu bielizny, w prezencie urodzinowym dla mnie. Znudzony maluch słuchał niekończącej się rozmowy mamy z ekspedientką o rozmiarach, kolorach i typach bielizny. Gdy prezent został wybrany i zapakowany przybyli na imprezę urodzinową. Sporo gości (18 urodziny): rodzina, koledzy z klasy, mój chłopak... Podbiega do mnie mały z prezentem i krzyczy:
"Kupiliśmy ci z mamą stringi ciążowe!"
Rodzina zrozumiała pomyłkę małego. Koledzy i mój chłopak dopytywali się, czy na pewno nie jestem w ciąży...

by jelonek3 @

* * * * *

Maja, lat pięć, może ciut więcej. Wizyta u babci, która odwiedza kilka koleżanek czy sąsiadek w ramach "pitolenie o Chopinie" jak mawiał mój dziadek.
No i kobiety siedzą, gadają o siedmiu tematach równocześnie, gęby im się nie zamykają, gdy do pokoju wchodzi Maja. Staje koło babci, babcia odwraca się do niej i mówi "Co chciałaś kochanie" czy jakoś podobnie, koleżanki milkną i patrzą na dumę babci z uśmiechami na ustach. A duma babci, rezolutnie: "Babciu, a wiesz, że mama ma taką stara pipkę? Taką kudłatą!"

by mazin


* * * * *

Gdy miałam lat 6, a brat  prawie 7, rodzice  zdecydowali się na kolejną pociechę. Popróbowali, porobili... no i się udało. Postanowili przy okazji uświadomić nas, że  to nie żaden  bocian ani kapusta, więc zakupili stosowną literaturę ("Ciało człowieka" czy jakoś tak) i wyjaśnili nam, że  jak pani kocha pana, a  pan panią, to biorą ślub, śpią razem, i jest jajeczko i  jest  plemnik itd... Pomijając kwestię samego stosunku oczywiście. Pierwszy  lukę wyłapał brat i w  trakcie jakiegoś  towarzyskiego spotkania podchodzi do mamy  i pyta:
- Mamuś, a  jak te  plemniki dostają  się  od pana do  tego jajeczka u pani?
Nastąpiła ogólna konsternacja,  rodzicielka zastanawia się jak tu siedmiolatkowi odpowiedzieć...i tu z pomocą  przybywam ja, oburzona ignorancją starszego brata:
- Jak to?! Nie wiesz?! Po prześcieradle przechodzą  przecież!
Długo nie wiedziałam czemu tak  to  wszystkich rozbawiło...

by hmmpiweczko

* * * * *

Mając jakieś 8-9 lat jechałam z mamą pociągiem piętrowym do Starogardu Gdańskiego. Sporo ludzi, wszystkie miejsca zajęte, większość osób drzemie, coś czyta, generalnie cicho (o ile może być cicho w pociągu), spokojnie. Tylko ja ciekawie wyglądam za okno, gdy zbliżamy się do jakiejś stacji. Próbuję odczytać z daleka jej nazwę, patrzę, coś dłuższego, na S... No to mówię do mamy, głośno, na cały przedział (właściwie to nie był 8-osobowy przedział, tylko zwykły wagon z kanapami, tak na oko ze 20 osób tam było): O, już Starogard! Ludzie budzą się z drzemek, odrzucają książki, zrywają się z miejsc, sięgają w panice po bagaże, robi się generalnie zamęt i chaos, wszyscy  pokrzykują: Co, już Starogard?? W ciągu tej chwili zbliżamy się do stacji, a ja, mogąc już odczytać wyraźnie tablicę, mówię beznamiętnym głosem: A nie, Swarożyn.
Nie muszę chyba pisać jakie miny mieli ci ludzie...

by billie_jean4

* * * * *

Dziecięciem będąc uwielbiałam nasiadówy w toalecie z Kaczorem Donaldem. Ogólnie polegało to na tym, że szłam się załatwić i siedziałam tak długo, aż przeczytałam cały komiks, co 6-7 letniemu dziecku nie szło zbyt szybko (warto wspomnieć, że zamykałam wtedy łazienkę, aby nikt mi nie przeszkadzał). W związku z tym, że rodzice godzinami nie mogli się dostać do WC, strasznie przy tym marudzili i generalnie mieli do mnie pretensje, postanowiłam, że bezpieczniej będzie pytać, czy mogę skorzystać z toalety. Pomysł się sprawdzał, brałam Kaczora w łapki, pytałam, czy chce im się do kibelka, oni korzystali i potem mogłam siedzieć do woli. Sposób był OK do czasu imprezy zorganizowanej przez rodziców. Podeszłam wtedy ja do suto zastawionego stołu, przy którym siedziało kilkunastu znajomych rodziców i z oczami jak kot ze Shreka spytałam: "Mamo, mogę iść zrobić kupę?"  Miny znajomych bezcenne.

by kasia_tomka

A może ty też wyciąłeś przypał swoim rodzicom? Podziel się tym klikając w ten link. W temacie maila wpisz - rodzicielski numer.

Oglądany: 41944x | Komentarzy: 3 | Okejek: 133 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało